Chłopi

Chłopi Władysława Reymonta stanowią szczytowe osiągnięcie jego pisarstwa, uhonorowane 1924 roku Literacką Nagrodą Nobla. Chłopi — monografia polskiej wsi, wyizolowanej, umiejscowionej w mitycznym czasie bez dat i godzin, gdzie pory roku, kościelne święta i praca w polu, kolejne narodziny i śmierć, służą za kalendarz. Chłopi — swoisty mikrokosmos, obszerny i realistyczny obraz wsi w warstwie psychologicznej, obyczajowej i społecznej; wielka powieść realistyczna bliska naturalizmowi.

To w dużym skrócie o wersji Reymonta. U Garbaczewskiego zaś dużo jest scenografii bo wielowarstwowej i wciskającej się w publiczność (jej twórcą jest reżyser wespół z Janem Strumiłło), oraz poetyckich, metaforycznych wizualizacji Roberta Mleczko. Jest też mnóstwo śmiechu, od którego nie sposób powstrzymać się przede wszystkim przy scenach ze zwierzętami (Andrzej Kłak jako krowa, kura Klary Bielawki, czy łazik w roli zbiegłego z obejścia prosiaka są absolutnie przezabawni!), czy z fantastyczną w roli hardej i głośnej, jak targowa przekupa Hanki, Julią Wyszyńską, albo porąbania ksiązki Grotowskiego zamiast drewna. Najważniejsze jednak są interpretacyjne, naturalistyczne konkrety dotyczące wykluczenia i ostracyzmu, uzależnienia indywidualnego losu od społeczności.

Reymontowski mikrokosmos tworzony jest tu przez aktorów w białych kombinezonach, gumowych, szpitalnych kapciach i pończochach na głowie. Kojarzy się to z laboratorium. I biorąc pod uwagę poruszane tu wątki ekologiczne, chłopskie w sensie mentalnym, archetypicznym, nie folklorystycznym oraz skrajne emocje, konflikty i bezlitośnie egzekwowane twarde reguły postępowania w gromadzie,  faktycznie otrzymujemy zapis ze swoistego laboratorium społecznego oraz, jak powiedział reżyser podczas spotkania prasowego tuż przed premierą: ciekawy, niemal etnograficzny, zapis przeszłości, ale (…) też korzenie naszej mentalności i wzajemnych relacji.

Bowiem w Lipcach znacznie ważniejsza od pieniędzy jest matka-żywicielka — ziemia, ona stanowi o miejscu i statusie w społeczności, który można utracić wraz z nią. Ziemia przyjmuje tu wymiar niemal mistyczny. Garbaczewski stara się nam o ważności tego wątku w perspektywie, na przykład irracjonalnych decyzji poprzedniego ministra środowiska Jana Szyszko, przypomnieć. I przypomnieć też o tym, że na nasze usposobienie i naturę, bardziej od folkloru i chłopskich tradycji, (jak opisywane przez Annę Ilczuk, w jednej z pierwszych scen, ludowe tańce, stanowiące jedynie pustą charakterystykę) promieniują historie bohaterów i bezlitośnie narzucane jednostce prawa i ograniczenia, wykluczenie ze społeczności tych, którzy nie chcą się podporządkować. Tą jednostką jest Jagna (Fantastyczna rola Magdaleny Koleśnik). Kobieta. Odmieniec.

Jagna — znienawidzona przez kobiety we wsi. Kobiety, najpierw zazdrosne o jej ślub z najznamienitszym gospodarzem, podwójnym wdowcem, Maciejem Boryną, potem solidaryzujące się w nienawiści z Hanką Borynową za romans z jej mężem Antkiem. Romans gorący, którego żar wizualizował obraz za pośrednictwem kamery termowizyjnej. I tu kolejna fenomenalna rola, tym razem Mateusza Łasowkiego, który mistrzowsko kreuje postać wielowymiarową, przedziwnie niejednoznaczną. Z jednej strony prostego chłopaka, z drugiej racjonalnie i mądrze oceniającego swoje położenie. Zabawny i budzący odrazę. Bo przecież ostatecznie zdradza i żonę i swoją kochankę, konformistycznie podzielając zdanie większości po tym, jak po ucieczce z więzienia (z jedną ręką, bo drugą zostawił odrąbaną w kajdankach), został przez nią odrzucony. Jagna potępiona zostaje nawet przez Księdza (Grzegorz Falkowski), ostateczne wcielenie współczucia i wybaczenia, którego niewybredne, brutalne wręcz kazania neutralizowały jedynie farsowe wtręty i komentarze Mateusza (wspaniały Michał Czachor). Jagna została potępiona, wyszydzona, wykluczona ze społeczności, za to, że zdecydowała się żyć pod prąd, w zgodzie ze sobą. Dlaczego nie wykluczono Antka? Może dlatego, że mówimy o społeczności nader patriarchalnej? Bo ktoś wszak musiał przejąć gospodarstwo zmarłego ojca. Przecież nie mogła to być wdowa po Macieju — kurwa.

32331935_739596246164590_7963821131536793600_n

W drugim planie, już nie tak wyraźnym, podjęto wątek antysemicki, tu odmieńcem jest Żyd (Barbara Wysocka) — jako jedyny ubrany na czarno, paszkwil, zaraza, kombinator i oszust, choć mimo odrazy jaką wzbudza wśród wsi, samowystarczalny i bezpieczny wśród swoich, może dlatego, że nie nasz.

Taki to epos o ziemi i ludziach trwale z ową ziemią związanych przedstawia nam za Reymontem, Garbaczewski.

Chłopi to niesamowity spektakl! Za sprawą aktorstwa na naprawdę wysokim poziomie, za sprawą poetyckości i mistyczności, na którą składa się warstwa wizualna, muzyczna i językowa. I wreszcie dzięki ogromnej, niekowencjonalnej wyobraźni i odwadze reżysera! Fantastyczny, przejmujący i jednocześnie naprawdę zabawny to spektakl. Idźcie na niego tłumnie. Warto!

 

fot. Magda Hueckel

Dodaj komentarz