Wszystko o mojej matce

Wszystko o mojej matce, czyli rzecz na pięć aktorek i dwóch twórców.

Spektakl z repertuaru Teatru Łaźnia Nowa z Krakowa swój tytuł zaczerpnął z filmu Pedro Almodovara. Jednak kto jeszcze nie widział krakowskiej realizacji, niech nie spodziewa się inscenizacji hiszpańskiego filmu, choć kreacje aktorek, rzecz dziejąca się wśród kobiet i o kobietach, może go przypominać. Wszystko o matkach Michała Borczucha i Krzysztofa Zarzeckiego, to tak naprawdę niewiele, bo wspomnienia poturbowane przez upływ czasu, tracą klarowność, szczegółowość i objętość.

Spektakl został podzielony na dwie wyraźne części, które łączy fakt przedwczesnej śmierci matki Borczucha i Zarzeckiego. Obie osierocają swoich synów, obie umierają na raka.

Pierwsza część zostaje poświęcona pani Krystynie Borczuch, która umiera, kiedy jej syn jest jeszcze w wieku przedszkolnym. Choroba i śmierć matki majaczy mu mglistym wspomnieniem zahaczonym o wybuch elektrowni w Czarnobylu. Wie, że nastąpił wtedy, kiedy jego matka była chora, jego matka była chora kiedy nastąpił. Na scenie znajduje się pięć świetnych w swych rolach aktorek (Dominika Biernat, Iwona Budner, Monika Niemczyk, Marta Ojrzyńska, Halina Rasiakówna), rozpoczynających właśnie kolejny dzień pracy w fabryce perfum Miraculum. Słychać strzępy rozmów, wsłuchujemy się w nie uważnie, szukając jakiegoś patosu, może trochę zadumy, jakiegoś westchnienia… ale go nie ma, został zastąpiony nutką czarnego humoru i ironii. Te strzępy, to zwykłe rozmowy dnia codziennego o nowych butach, o książkach dla dzieci, o mężach. Na scenę, na moment wchodzi Borczuch, prosi jedną z aktorek, by go teraz zagrała. Trudne to zadanie dla aktora, który poza faktem czarnobylskiego wybuchu i choroby nowotworowej matki, nie posiada żadnych podpowiedzi.

Druga część, to memoriał Zofii Zarzeckiej, matki Krzysztofa, który pisał akurat maturę z biologii, gdy umarła jego matka. Zgromadził on zapewne więcej wspomnień od Borczucha, w końcu był nastolatkiem, kiedy jego matka odchodziła, a i tak klisze przeszłości pozostają przydymione. Czy to intencjonalnie, czy nie, nieważne.

Scena rozpoczyna się grzybobraniem i próbą zagrania przez pięć aktorek – matek, spacerującej po lesie kochającej zbierać grzyby, Zofii Zarzeckiej. Aktorki balansują pomiędzy rolą, a prywatą, buntując się przeciwko brakowi wskazówek i inspiracji jak grać. Chcą poznać Zofię, chcą wiedzieć więcej na temat jej relacji z synem, chcą wyjaśnień, wspomnień, opisów, których nie otrzymują. Obecny na scenie Zarzecki, który odgrywa rolę reżysera osiąga kolejne poziomy frustracji i niezadowolenia z przebiegu próby. Grzybobranie nie wygląda tak, jakby tego oczekiwał.

W akcie desperacji prosi by inspicjentka odczytała jego monolog, by ostatecznie wyjść z nią ze sceny, aby odwiedzić grób swojej matki. Może tam, pamięć jest bardziej namacalna niż w teatrze? Może teatr to niewystarczające medium by ujarzmić nieuchwytność wspomnień i zawodną pamięć?

To był świetnie skomponowany i wymyślony spektakl, który rozmył się gdzieś po drodze… z ilości słów, z ilości matek. Żałuję mocno, że twórcy nie pozwolili wybrzmieć matce Borczucha.

Padło wiele słów, nawet słowa z Ameryki – ciężarnej Marty Ojrzyńskiej, która chcąc być częścią projektu, ma nadzieje urodzić przed premierą. Jedno życie się kończy, drugie zaczyna, po wszystkich zostaną wspomnienia. Tylko czy te wiele słów trafia do wszystkich? Czy te wiele słów zatrzymuje wielu? Pewnie każdy szedł na ten spektakl z innym nastawieniem, niektórzy pewnie też z podobnymi historiami, chcąc utożsamienia. Dla mnie była to próba uchwycenia niezmaterializowanej więzi dziecka z matką, jej wagi i wartości, a także defektów ludzkiej pamięci. Bez ckliwości, żalu i tęsknoty, czego gratuluję bo ta swoista teatroterapia musiała być dla twórców niezwykle… zajmująca, by nie powiedzieć bolesna. Dlatego też niezmiernie trudno jest jakkolwiek oceniać ten pamięciowy pomnik poświęcony matkom przedwcześnie osieroconych synów.

fot. Klaudyna Schubert

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: